Film Grawitacja z 2013 roku pomimo krótkiej formy zebrał sobie olbrzymie uznanie, dzięki znakomitej pracy włożonej w efekty specjalne oraz zdjęciom. Trochę trzeba było zaczekać na odpowiedź w medium growym, ale jednak tego dokonano – Three One Zero postanowiło nas zabrać w kosmos do kosmicznej stacji badawczej. Czy aby jednak Adrift było tak dobre jak film z Sandrą Bullock? No nie do końca…
Fabuła Adrift
W grze wcielamy się w komandor Alex Oshima, która przebudza się po katastrofie kosmicznej, w wyniku której olbrzymia stacja uległa destrukcji i błądka się w kawałkach w orbicie grawitacyjnej Ziemi. Celem naszej protagonistki jest powrót do domu, od którego dzieli nas sporo kilometrów oraz ręczne naprawienie kosmicznego kolosa. W związku z czym zaczynamy naszą podróż podczas której odnajdujemy sporo notatek i nagrań, które krótko przedstawiają nam życie załogi, która z dala od rodziny i przyjaciół musiała sobie poradzić fizycznym i psychicznym obciążeniem.
Niestety historia przedstawiona jest niemalże jak w grach na urządzenia mobilne, przez co albo gubimy zainteresowanie, albo w ogóle go nie mamy. Deweloperzy ewidentnie nie mieli pomysłu jak odpowiednio zapełnić swój tytuł w określoną i ciekawą treść. Mocno brakuje tutaj większej ilości detali, które jawnie i naocznie prezentowałyby charakter naszych towarzyszy. Małe pokoiki przepełnione detalami nie zachęcają do przyglądania się co tam pozostawiono.
Efekt ostateczny jest niestety taki, że zaczynamy się w połowie nudzić i możemy czerpać rozrywkę jedynie z gameplay’a, który niestety również nie radzi sobie tak dobrze jak można by tego oczekiwać. W końcu zwarta i dobra historia jest motorem napędowym każdego “symulatora chodzenia”.
Rozgrywka Adrift
Tak jak wspomniałem naszym głównym zajęciem będzie przechodzenie z punktu A do punktu B przy okazji wysłuchując nagrań oraz podziwiając widoczki. Wszystko odbywa się bardzo prosto i niemalże nie wymaga od nas zbyt wielkiej uwagi. Cały czas musimy jednak pamiętać o tym, że nasz kombinezon ma ograniczoną pojemność zbiornika z tlenem w związku z czym cały czas musimy zerkać ile tlenu jeszcze nam pozostało. Nasz kostium dodatkowo posiada cztery funkcje, które będziemy mogli aktywować w określonych miejscach dostępu, dzięki czemu uzyskamy pewne pasywne bonusy na przykład do szybkości poruszania się.
Twórcy nie zdecydowali się na zaimplementowanie systemu znajdziek przez co nie mamy nic innego do roboty, aniżeli przemierzanie cały czas do przodu i zaliczanie kolejnych kluczowych etapów gry. Ruch naszej protagonistki nawet po ulepszeniu jest bardzo wolny i grając bez gogli możemy się z tego powodu dodatkowo frustrować. W goglach jest to o tyle zrozumiałe, że to jedyny sposób na uniknięcie problemu z błędnikiem. Niestety sporej ilości bezwładność w fizycznym procesie kliknięcie/reakcja gry powoduje, że osoby ze słabszą wytrzymałością lub z mniejszym doświadczeniem z wirtualną rzeczywistością mogą napotkać na różnego typu nieprzyjemności. To niestety mocna wada dla produkcji VR-rowej, ponieważ zawsze będzie miała negatywny wpływ na marketing oraz reklamowanie produkcji.
Doświadczenie całego Adrift nie jest pozytywne i nie dostarcza tego co byśmy oczekiwali. Rozgrywka jest bardzo prosta i nie dostarcza niczego więcej poza przemierzaniem z góry określonej ścieżki oraz wchodzeniem w proste interakcje z przedmiotami napotkanymi przez nas. Cała historia jest krótka i zajmie nam mniej więcej 4-5 godzin co nie jest wynikiem piorunującym, szczególnie zważywszy na absolutny brak nowości w trakcie grania. Three One Zero niestety nie popisało się w tak prostej i istotnej mimo wszystko kwestii.
Grafika i muzyka w Adrift
Oprawa audio-wizualna może się podobać ze względu na świetny design stacji, która została utrzymana w lekko futurystycznym stylu. Prosta, ale elegancka estetyka spisuje się szczególnie dobrze w kontraście do miejsc zniszczonych oraz nieskończonej przestrzeni kosmicznej. Osobiście mam wrażenie, że akurat w tej kwestii Grawitacja nie wypada, aż tak dobrze.
Deweloperzy zdecydowali się na częste korzystanie z efektów cząsteczkowych, które niemalże cały czas atakują naszą Alex Oshimę. To dzięki temu nieźle doświadczamy wirtualnej rzeczywistości i nieźle wczuwamy się w postać zwykłego człowieka wobec niemalże nieskończonej potędze wszechświata. Spójność świata jest utrzymana i pozwala nam się czuć bliskość tego miejsca z naszą wizją i realnymi obrazami stacji kosmicznych.
Adrift ma kilka niezłych momentów, które prezentują się pięknie i ukazują pełnie możliwości studia, niestety to tylko momenty (i jest nich swoją drogą niewiele), które nie wystarczają do “pociągnięcia” całej produkcji. Pojawiają się elementy cząsteczkowe, które w goglach zdecydowanie lepiej się prezentują, aniżeli chociażby w transmisjach w kinach 3D czy przy telewizorach 3D. Udźwiękowienie jest okej i to by było na tyle, gra aktorska na szczęście jest niezła i pozwala nam uwierzyć, że coś takiego mogłoby się dziać w kosmosie.
Podsumowanie Adrift
Three One Zero postawiło sobie wysoko poprzeczkę, ponieważ pod względem rozgrywki oraz grafiki Adrift nie ma sobie nic do zarzucenia. To tak naprawdę pod tymi względami bardzo mocna gra, niestety zabrakło odpowiedniego balansu oraz fabuły, która mimowolnie musi dominować w tego typu tytule. Niestety w tym wypadku tak nie jest przez co ładne widoczki nie wystarczają, a bardzo prosta rozgrywka nie sprawia satysfakcji. Pusta, kosmiczna podróż nie będzie długo wspominana przez graczy, ot to tytuł na kilka godzin i to tyle… Czy warto zagrać? Jeżeli zakupicie ten tytuł w niskiej cenie to na pewno warto się zastanowić nad zakupem.
Karta gry na Steam
ADR1FT jest dostępne na Oculus Rift, HTC Vive, Steam oraz Playstation 4.